poniedziałek, 7 marca 2016

Praliniony poniedziałek czyli jak nocą wyrabiam wegańskie trufle

Nareszcie nowe słodycze!


Praliny słonecznik-sezam-kakao:
Prażeniem słonecznika i niełuskanego sezamu zaczęłam dzień wcześniej. Schłodzone zmiksowałam do momentu, aż mój malakser z tępymi już chyba nożami już nie mógł pociągnąć. Osobno zmaśliłam wiórki kokosowe z minipuszką mleczka kokosowego, i oddzielnie jeszcze na ile dało się rozdrobnić rodzynki, suszone śliwki kalifornijskie i kawałki surowego kakao. Masę doprawiłam cynamonwm i uformowałam kulki z porcji równej łyżeczce. I potem schłodziłam, część nabiłam kolejno na patyczki do szaszłyków, powlekając później kolejno roztopioną w łaźni wodnej gorzką czekoladą 70% kakao. Zostawiłam patyczki do zastygnięcia wstawione pralinami do góry jak rozeta z lizaków. Część jeszcze lepkich obsypałam utartym w moździerzu pyłem z liofilizowanego batonika frupp, a te bez czekolady obtoczyłam w kakao.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz