wtorek, 12 stycznia 2016

Skąd się wziął wszechświat czyli mocne spekulacje

Pytanie o to, skąd się wziął wszechświat, który stworzył nasz wszechświat, jest tak naprawdę tym samym pytaniem o genezę wszystkiego, które przecież nie wzięło się z niczego. Pomimo istnienia w naszym wymiarze przeciwcząsteczek - czyli realnej antymaterii (co dowiedziono na podstawie pojawianiu się fotonu znikąd) coś nie może być niczym i skądś się przecież wzięło. Tego nie wykoncypujemy chyba nigdy (jak i wielu innych rzeczy, zwłaszcza, że nowoczesna fizyka opiera się na założeniu, że prędkość światła w próżni jest stała, podczas gdy naukowcom jedynie nie udało się jej ustalić i przyjęli wielką "stałą" do pewnej liczby po przecinku... No a jak się oblicza na taką skalę, to się można grubo pomylić!

Jak cytuję z polskiej Wikipedii
"Po zatwierdzeniu przez Generalną Konferencję Miar i Wag w 1983 definicji metra jako odległości jaką pokonuje światło w próżni w czasie 1 / 299792458 s prędkość światła w próżni stała się wzorcem i wynosi dokładnie 299 792 458 m/s. W mniej dokładnych obliczeniach często używa się przybliżonej wartości tej prędkości 3x108 m/s."
oraz
"stanowi ona prędkość graniczną rozchodzenia się energii w szczególnej teorii względności." Ha.
A teraz naukowcy starają się obalić wyymiki badań w CERN pod nazwą Eksperyment Opera, które dowiodły, że możliwe jest osiągnięcie prędkości większej od C...


Wracając do pytania pierwszego, bo ten scenariusz jest całkiem możliwy. Jako ludzkość moglibyśmy pochylić się wreszcie nad oczywistymi prawdami dotyczącymi naszego pochodzenia i połączyć ze sobą fakty - oraz wszystkie religijne, kulturalne i historyczne przekazy, jakie zostawiliśmy przez cztery tysiąclecia. I porównać je z niepojetymi dla nas obecnie artefaktami o pochodzeniu nie naturalnym, a cywilizacyjnym, które mają po miliony lat, a niektóre nawet więcej - te zachowały się dzięki swoim rozmiarom.
Na podstawie licznych źródeł, które przytoczę na końcu - świadoma kontrowersji, jakie może to wszystko wywołać, choć powinno być traktowane wybiórczo - nie zawaham się użyć newsów.

Trwa projekt przeniesienia neuronalnej osobowości naukowca do cyberpostaci. Czy sztuczna inteligencja może być sarkofagiem dla umysłu? Czy, jeśli to się uda - lub nie - ludzie będą się decydować na cybersamobójstwo? Czy ci, którzy nie istnieją w świecie niewirtualnym, odczuwając niewygody ciała - związane z biedą, depresją, otyłością itd - będą się decydować na życie wirtualne? I czy to będzie tylko proteza, czy też naprawdę to, czym jesteśmy - energią, zbiorem informacji. Czy to jest realna, bezstratna forma istnienia? Czy właśnie w ten sposób istnieją inni - inne energie, bo właśnie część tych innych nie ma ciała. Czy to jest technologia, czy tak naprawdę się odbywa?

Jesteśmy też jednak materią, zgodnie ze wzorem na energię równę masie podmnożonej przez C podniesionej do potęgi drugiej. Pomijam możliwą niestałość stałej, i cytuję, że oprócz ciała z mózgiem mamy też ducha (ten właśnie uchodzi, co stwierdzono też na wadze) oraz duszę. To ostatnie czyni nas zdolnymi do karmienia innych energią, ale nie jest konieczna do ożywienia ciała. Właśnie ona jest tym, co miewamy tylko my.

Kim jesteśmy na Ziemi? Dlaczego tak daleko nam od małp? Czy nie wszyscy jeszcze widzą efekty interwencji? Jesteśmy praktycznie całkiem nieprzystosowani do życia na tej planecie - wrażliwa skóra, którą niszczy szybko słońce, brak chociażby owosienia dla ochrony przed zewnętrzym światem, wysoka zapadalność na choroby - tzw. cywilizacyjne mieli już ludzie prehistoryczni... Warto pooglądać zdjęcia licznych znalezisk archeologicznych związane z czaszkami - również mumie, rzeźby i rysynki. Doskonała strona opisuje podział na podstawowe typy humanoidane, których jest sporo - nazywając je hybrydami. Hybrydy zwierząt i ludzi chowają się jeszcze w wodach i dziczach (polecam zjawisko uwiecznione na filmie z tsunami w Japonii). I jawnie widnieją na freskach i malowidłach, są bohaterami mitologii, a dzisiejszych symboli i archetypów.


Malowidło z jaskini w Val Camonica we Włoszech sprzed 12 tysięcy lat

Po co jesteśmy, dlaczego jesteśmy... Jak pisze Corrado Malanga, tylko my umiemy rozmnażać się tak, że powielamy duszę. Właśnie, prawdopodobnie powielamy też innych, ale chodzi o to, że możemy tworzyć nową duszę (ale czy tworzyć, czy tylko ją ucieleśniać?) Do rozmnażania jest potrzebne fizyczne ciało, które się zużywa. W biologii napędzanej tlenem, czyli reakcjami redoks, na tym polega życie. Pewne choroby są manipulacją, ale te najpowszechniejsze wynikają z niedostosowania się do pożywienia, jakie mamy. Kto wiedział, że taka sarna potrzebuje dla zdrowia liści kilkudziesięciu odmian roślin? A ilu potrzebuje człowiek?


Polecam strony
coma.opide.net/en
livescience.com
human-resonance.org
ericwedwards.wordpress.com
ancientscripts.com
hybridsrising.com
pohanstvi.wordpress.com
locklip.com

Po polsku
bogowiepolscy.net
dwumiesięcznik Nexus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz