wtorek, 19 stycznia 2016

Związek Prawdziwych Facetów czyli czas upadku męskości

Dziś mniej poważnie, choć wcale nie niepoważnie. O tym, że współcześni mężczyźni przeżywają kryzys tożsamości (oczywiście jak zwykle beztrosko o tym nie wiedząc), mówią nawet medialni profesorowie seksuolodzy, z panem Lwem na czele. Robota to potrzebna, choć próżna. Tak jak próżni są męscy konsumenci, niedługo już chyba niczym nie ustępujący kobietom.
Zjawisko dnia: "mężczyzna" spornoseksualny, o którym czytam w Kosmopolitan, nie żebym lubiła, ale przeglądam prasę. Zwłaszcza tą, która mnie bulwersuje. Przy okazji protestuję przeciw przenoszeniu kultury tłitera i tindera na polski grunt, protestuję przeciwko używaniu wyrażeń takich jak "fokusować się" zamiast "skupiać", "relacja" zamiast "związek" (nie tylko z sensie interpersonalnym), "feedback" zamiast "informacja zwrotna", no i najgorszego zapomniałam. Ale są też "heloł" i "łał", "poczujesz się happy" i "brawo ty!"


W lutowym już numerze - nieświeżym już dziś - czytam, że metro- jest do lamusa, bo nowy mężczyzna jest sporno-. Wywalcowany, wywoskowany, napakowany, utrefiony i wyfiokowany. Spedalony można by rzec, ale tego już młodzieńcy zapatrzeni w trendy z salunów nie wiedzą, bo w ogóle mało co wiedzą. A to, kto jest kim, to jakby niejawne, więc ci co nie chcą, jakby nie wiedzą.
Kim wiec jest sporno? Miał być sporty porno, a wyszło homo nie wiadomo, bo kwestia jest sporna. Ignorując tytuł artykułu - szkoda by było energii nawet zaśmiać się w twarz - zauważam, że nasi jak zwykle w tyle, bo wciąż z trzydniowym zarostem - a może jeszcze nie z drwalem?
Obserwując dzisiejszych niekoniecznie mężczyzn mam pewien pomysł.
Dlaczego ci, którzy jeszcze zostali, nie zrzeszą się, na przykład w Związek Prawdziwych Facetów, by razem wspierać i ocalać od śmierci męskie ideje? Bo czy prawdziwy facet dźwiga żelazo w siłowni, a do roboty ma dwie lewe ręce? A który z tych odtłuszczonych kaloryferowców umie rąbać drewno, kłaść cegły albo tynkować? Czy zamiast spędzać kilka godzin dziennie na treningu nie mógłby pomóc komuś odbudować spalony dom lub chociaż odśnieżyć chodnik? Nie mówię nawet o karnetach, których wystarczyłoby na cegły. By nie popsuć manikiuru, można by zaproponować im rękawice robocze od znanego projektanta.
Choć może wkrótce byliby tak sobą zachwyceni, że skrót ZFP rzeczywiście oznaczałby związek facetów polskich...

I jako ciekawostka – nowa lura czytelnicza, czyli najnowsza książka „Porąb i spal. Wszystko, co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie” Larsa Myttinga.
Tam, skąd pochodzi, czyli w Norwegii, robi to każdy laluś - może dlatego jest mniej lalusiów? Rzecz dla szpanerów, którzy udają przynależność do ZPF. Dużo zdjęć i co tylko dało się wycisnąć z tematu.


Ojej, ale patrzę na okładkę, a to nie jest książka dla mężczyzn, tylko dla mezczyzny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz