Nie będę udawać, że Ajurwedą zainteresowałam się przez przypadek. Pisałam już ogólnie, co to jest lub jaką zaleca dietę na jesień - to jednak widza ogólna, dla mnie bez zastrzeżeń zgodna z zachodnim systemem wierzeń. Jej złożoność mnie onieśmieliła, ale zgłębiwszy mętlik zwany współczesnym stanem nauki poszukiwałam czegoś więcej właśnie tam, dokąd dziś nie mamy dostępu - mam na myśli naprawdę holistyczną widzę.
Szukałam czegoś, co pomimo licznych zakazów i nakazów związanych z moją dietą pomoże mi dobrze się czuć, unikać chorób, a przede wszystkim - podnieść poziom energii. Gdy zaczęłam wgłębiać się w temat, odkryłam ze zdumieniem, że nie wszystkie zdrowe pokarmy są zdrowe dla każdego - i nie chodzi tylko o indywidualne sprawy typu nietolerancja czy specjalne potrzeby odżywcze. I nie o to, żeby jeść pożywienie lokalne i sezonowe, choć to oczywiście podstawa.
O ile opis ciała w Ajurwedzie wychodzi się od 3 podstawowych typów "metabolicznych", jeśli mogę tak to ująć, dalej już każdy okazuje się całkiem unikatowym organizmem, wymagającym odpowiedniego traktowania. Czy jednak te zalecenia żywieniowe są "chińszczyzną", a raczej "sanskrycizną" - ? Nie, bo najważniejsze jest to, co dobrze tolerujesz, trawisz i przyswajasz. Onegdaj taki sposób doboru pożywienia był może instynktowny; dzisiaj nie możemy mówić o dostępności dobrego pokarmu. Jeśli jednak tysiąclecia temu powstał "podręcznik obsługi" biomaszyny zwanej człowiekiem, po raz kolejny dowodzi to według mnie teorii, że nie jesteśmy dobrze przystosowani do życia na tej planecie - i aby w ogóle zdążyć zrozumieć cokolwiek, o co chodzi z tym życiem, musimy wykonać trud właściwej obsługi naszych cielesnych pojemników.
Dodam jeszcze, że dzięki wspólnym genom, łączącym Słowian z mieszkańcami terenów dzisiejszych Indii, zalecenia Ajurwedy są dla nas jak najbardziej odpowiednie!
Z pojęciem czakramów spotkali się chyba wszyscy, ale to tylko czubek góry lodowej. "Oprócz typowej anatomii ciała, którą Ajurweda zna i wykorzystuje, uznaje się, że ciało ludzkie składa się również z subtelniejszych elementów. Należą do nich:
> 3 dosze
> 15 sub-doszy czy też subhumorów
> 7 dhatu - tkanek ciała
> 16 srota - kanałów, którymi płynie materia zarówno fizyczna, jak i subtelna
> 7 kala - błon, które oddzielają tkanki od kanałów
Ajurweda - najstarszy system medyczny na świecie; holistyczne podejście wypracowane przez tych samych mędrców, którzy stworzyli jogę; część Wed poświęcona zdrowiu fizycznemu; nauka o długowieczności. Wedy to dosłownie "wiedza", tu chodzi o Księgę Wedy, księgę najstarszą na świecie.
Definicje i cytat powyżej pochodzą z książki "Ajurweda dla Kobiet", którą bardzo polecam; jej autorem jest Atreya.
(Wydawnictwo a-ajurweda.pl - na stronie znalazłam wiele informacji, m.in. test na dosze).
No ale co z tego, że przeczytam setki stron? Czy wiedzę tą mogę wdrażać już dziś? Tak, bo o ile podane powyżej podziały to głównie specjalność uczonych w Ajurwedzie, podstawowe błędy w stylu życia można naprawiać od zaraz!
Od czego zacząć: najważniejsze, by właściwie określić podstawową konsytucję/cechy ciała, opisywaną przez dosze. Wracając do książki, dosza to "sanskryckie określenie "humoru", dosłownie oznacza to, co ulegnie zaburzeniu lub wygaśnie". Oznacza "błąd", i jest to dla mnie bardzo podejrzane - wygląda to bowiem, jakbyśmy byli z góry zaprogramowani na biologiczną niezgodność ze światem...
Istnieje jednak indywidualna konstytucja wrodzona (Prakriti) oraz nabyta (Vikriti - to, co zasłania Prakriti). Gdy są takie same, występuje stan równowagi, czyli zdrowie. Aby służyła temu dieta, powinna równoważyć oba rodzaje cech organizmu. W skróconych testach na dosze cechy te często nie są rozgraniczone, co utrudnia ustalenie fundamentalnej sprawy, jaką jest aktualna konsytucja ciała. Polecam więc dłuższy test ze strony http://tridosha.com/questions
Istnieją trzy podstawowe dosze: wata (to, co się porusza; element to wiatr, a cechy - zimny, suchy, lekki, nieregularny i szybki); pitta (to, co ulega przekształceniu; element to ogień, cechy - gorący, tłusty, lekki, przenikający, poruszający się) oraz kapha (to, co łączy; element to woda; cechy - zimmy, tłusty, ciężki, regularny, powolny). To typy podstawowe, które w czystej postaci występują rzadko, a zwykle mówimy o ich połączeniach, wg których jest 10 podstawowych typów fizycznych człowieka.
Dzięki złożonemu testowi wiem, że jestem czystą pittą, a nierównowaga dotyczy u mnie waty - dążąc do rozwoju i spokoju jestem niestety zestresowana, żyję za szybko, sypiam źle i momentalnie się wypalam. Co ciekawe, budowa mojego ciała całkowicie odpowiada odpowiednim opisom. Lubię - i służą mi - te pokarmy, które powinnam jeść. Odruchowo jem co 4 godziny, wyznacznikiem smaczności jest dla mnie również strawność jedzenia (dbam o swój ogień, czyli agni). Mam podręcznikowe zalety, wady, problemy zdrowotne... Ale najciekawsze jest to, że nie lubię tego, co zaburza mój stan jeszcze bardziej - chodzi o wszystko zbyt mocne w smaku; niechęć do tego do niedawna przypisywałam rewelacyjnie dużej liczbie kubków smakowych - jestem tzw. "supersmakoszem" (oprócz tego, że niespełnionym nosem). To, co jednak dla mnie teraz najcenniejsze, to zalecenia związane z porami roku. Mogę śmiało zapomnieć o psychicznym zmuszaniu się do miksowania koktajli i siekania surówek - fizycznie zmusić się nie umiem, bo teraz ich nie trawię, i cierpnę na myśl o zimnym posiłku. Pomijam też fakt, że o tej porze roku jest coraz mniej świeżych produktów roślinnych, i za wszelką cenę unikam kupowania produktów nieekologicznych. Na myśl o tym, co zawierają - bo wiem, co zawierają - odechciewa mi się jeszcze bardziej.
Mogę jeść ziemniaki, których zwykle nigdy nie pragnę. Nawet otrzaskana przez dekady owsianka czy inna paćka jest atrakcyjna... Mogę jeść owoce i zboża, i na razie zapomnieć o diecie niskowęglowodanowej. A najlepsze jest to, że chociaż powinnam się ruszać, by podtrzymać swój ogień, nie dla mnie są wysiłki ekstremalne, których zresztą nienawidzę. Zwróciłam też uwagę na to, że nie mam tajemniczej choroby, skoro szybko się przegrzewam i bardzo marznę - Ajurweda daje mi kolejny argument, by w dalszym ciągu ubierać się "na cebulkę". I zawiadywać oknami, bo potrzebuję powietrza, a choruję w przeciągu, o czym wiedzą moi współpracownicy. No i coś o mojej naturze: najważniejsze dla mnie sprawy to rozwój, poszukiwanie, motywacja, niezależność i konstruktywność.
Tak więc zgodnie z tym, kim jestem, zawiłości te i przepisy będę ustalać już wkrótce. Według książki "Ajurwedyjska książka kucharska", której autorkami są Amadea Morningstar i Urmila Desai (a-ajurweda.pl).
Ale to, co nowego odkryłam na stronie a-ajurwedy.pl, to książka najnowsza - i przedmiot mojego pożądania.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz